W zeszły wtorek odbyło się drugie spotkanie z serii Bielany na Orbicie. Miłośnicy kosmosu ponownie zagościli w sali konferencyjnej Biblioteki Publicznej im. Stanisława Staszica.
Wydarzenie zamykało cykl spotkań w 2021 roku. Mieszkańcy Bielan tłumnie stawili się
w Bibliotece, nie zabrakło rodzin z dziećmi, znakomitych gości, a nawet… łazika marsjańskiego.
Kto chce lecieć w kosmos?
Prowadzącym i pierwszym prelegentem ponownie był współorganizator wydarzenia Radek Grabarek, youtuber i podcaster, założyciel strony o kosmosie We Need More Space. Przeprowadził on quiz popularnonaukowy dla najmłodszej widowni. Zaczynał od pytań co powinno zabrać się nad morze lub w góry, a kończył na tym co potrzebne jest w kosmosie
i z czego zbudowana jest rakieta.

Przeczytaj również: Zamek Królewski w Warszawie – zbliża się 50-lecie odbudowy
Wirtualną podróż, przez którą przeprowadził publiczność rozpoczął od wyświetlenia filmu ze startu jeden z rakiet NASA. Zapytał co możemy znaleźć na orbicie – jak się okazuje, jest tam całkiem tłoczno. Dowiedzieliśmy się, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna jest wielkości boiska piłkarskiego, a europejska sieć satelitów nosi nazwę Galileo – jest ona odpowiednikiem amerykańskiego GPS.
Pan Radek pokazał też jak wielkim miejscem jest kosmos. Księżyc, choć wydaje się, że znajduje się stosunkowo blisko ziemi, bo to przecież „tylko” 380 tysięcy kilometrów, okazał się być jednak bardzo daleko. Pomiędzy Ziemię a Księżycem moglibyśmy zmieścić wszystkie planety Układu Słonecznego ustawione obok siebie!
Okazało się, że Polacy również biorą udział w podboju kosmosu. Na marsjańskim lądowniku InSight znajduje się tzw. „Kret” czyli próbnik zaprojektowany przez polskich inżynierów. Ostatecznie prowadzący zapytał dzieci, które z nich chciałoby zostać astronautą i kto tak naprawdę może nim zostać. Na zakończenie prelekcji najbardziej zaangażowanym młodym słuchaczom wręczył książki.

Przeczytaj również: Nowa droga dla rowerów powstanie wzdłuż ul. Wólczyńskiej i Marymonckiej. W piątek ruszyły prace na pierwszym odcinku
Mówiąc o czarnych dziurach
Jako kolejny wystąpił Łukasz Wyrzykowski, polski astronom, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, który ma za sobą 10 lat pracy na Uniwersytecie w Cambridge. Specjalnością naukowca są czarne dziury, dlatego swoją prezentację zabawnie zatytułował „Fantastyczne czarne dziury i jak je znaleźć” w nawiązaniu do sławnego filmu.
Wystąpienie rozpoczął od przedstawienia swojego zespołu i partnerów – w tym m.in.: uniwersytetów we Wrocławiu i w Wilnie. Wytłumaczył też, że skalę masy będzie podawał
w masach słońca, a nie w kilogramach, ponieważ czarne dziury są tak wielkie. Dowiedzieliśmy się też jak powstają – jest to wynik wybuchu gwiazdy, tzw. supernowy. Dziś znamy i umiemy zlokalizować około 50 czarnych dziur, jednak szacuje się, że są ich miliony.
Profesor zaprezentował typy czarnych dziur i jego luźną klasyfikację. Pierwszą nazwał „dystansem społecznym” – jest to stosunkowo mała czarna dziura o masie czterech słońc. Kolejne to „przyjacielskie”, czyli zderzające się czarne dziury o masie około 40 słońc. Ich obecność można zauważyć dzięki falom grawitacyjnym, które prowadzący nazwał zmarszczkami czasoprzestrzeni. Jak się okazuje, w centrum naszej galaktyki również znajduje się czarna dziura nazwana przez profesora „Wielką szefową” – waży ona ponad cztery miliony słońc. Za to odkrycie naukowcy, którzy go dokonali, dostali Nagrodę Nobla z dziedziny fizyki. Możemy ją obserwować dzięki charakterystycznemu ruchowi gwiazd. Jeszcze większą czarną dziurą jest „Wielka i głodna” o masie sześciu miliardów słońc – ta czarna dziura „zjada” gaz.
Ostatnim typem jest samotna czarna dziura, której istnienie możemy związać z występowaniem ciemnej materii, która wypełnia około 27% wszechświata. Pan Wyrzykowski przedstawił teorie Stephena Hawkinga mówiącą, że czarne dziury to ciemna materia. Prelegent spróbował wytłumaczyć widowni mikrosoczewkowanie grawitacyjne – jego specjalizację, o której pisał doktorat, a następnie habilitację. Przedstawił on teorię Pierścienia Einsteina, który obserwuje się przez teleskop OGLE – projekt naukowy Uniwersytetu Warszawskiego odbywający się
w Chile.
Profesor podzielił się z publicznością swoim doświadczeniem zdobytym na Uniwersytecie
w Cambridge, gdzie pracował nad misją kosmiczną GAIA. Pokazał film ze startu sondy
i wyjaśnił jej działanie. Ma ona na celu skanowanie kosmosu i szukanie pojaśnień, które mogą wskazywać na wybuchy supernowy. Skany te pomogą w utworzeniu mapy 3D wszechświata. Sonda kosmiczna wspomagana jest też przez globalną sieć obserwatoriów naziemnych – jeden z teleskopów znajduje się w Ostrowiku pod Warszawą i jest obsługiwany przez Uniwersytet Warszawski.
Budowanie i obsługa łazików marsjańskich – jak i po co?
Ostatnim występującym był student trzeciego roku mechatroniki na Wydziale Mechatroniki Politechniki Warszawskiej Mateusz Karpiński. Jest on również liderem projektu Sirius,
w którym to studenci budują łaziki marsjańskie na zawody.

Z wystąpienia mogliśmy dowiedzieć się czym tak naprawdę są łaziki i ich pierwsze prototypy. Nie zabrakło polskich akcentów w postaci dr. Mieczysława Bekkera, który pracował nad pojazdami kołowymi LRV (Lunar Roving Vechicle), które były wykorzystywane na księżycu przez astronautów z wypraw Apollo 15, Apollo 16 i Apollo 17. Później pojawiły się radzieckie Łunochody czy pierwszy, działający łazik marsjański Sojourner. Wśród producentów łazików, oprócz Amerykanów i Rosjan, znajdują się też Japończycy.
Pan Mateusz opowiedział o początkach zawodów z serii University Rover Challenge – dorocznego konkursu robotów dla studentów z całego świata. Zawody organizowane są od 2007 roku, są ekskluzywne i ciężko się na nie dostać. Warto nadmienić, że pierwszym zespołem spoza USA był polski projekt Studenckiego Koła Astronautycznego PW „AMBP Skarabeusz”. Polacy często wygrywają te zawody – w ciągu 15 lat udało im się zwyciężyć dziewięć razy. Organizowane są też europejskie zawody z tej samej serii.
Student podzielił się historią swojego udziału w URC. Opowiedział on o podróży liczącej ponad 1000 kilometrów przez pustynię do amerykańskiego miasta Utah. Przedstawił też zasady
i zadania konkursu – jest ich cztery. Zawodnicy muszą zaprojektować łazik, by ten mógł wykonać lekkie, ale precyzyjne czynności takie jak dokręcenie śrubki, pisanie na klawiaturze czy wetknięcie pendriva. Łazik musi też odbyć autonomiczny przejazd z punktu A do punktu B czy znaleźć coś na pustyni i dowieźć do bazy. Do zadań należy też przewiezienie i analiza próbek pod kątem znajdujących się tam form życia.
Mateusz opowiedział o łazikach grupy SKA Robotics, w której się znajduje. Nad łazikiem Sirius 1 studenci pracują miesiącami, ale jak sam stwierdził, jest to zajęcie bardzo nieprzewidywalne, ponieważ łaziki „lubią często się buntować”. Zdradził też kilka elementów z budowy maszyny, której koła są zasilane przez oddzielne silniki, a opony, dla lepszej przyczepności, pokryte są… klejem Mamut.
Razem z Mateuszem pojawili się też studenci koła odpowiedzialni za programowanie łazika
i opowiedzieli oni m.in.: jakiego języka oprogramowania używają. Zdradzili też, że testy przeprowadzają np. w Łomiankach. Niedługo wybierają się na zawody ERC 2012/2022 organizowane w Kielcach. Na pytanie czemu poświęcają tyle czasu, środków i energii na te projekty odpowiedzieli, że to ich pasja, która sprawia im dużo satysfakcji i po prostu ich bawi. Studenci pracują teraz nad łazikiem Siriusem 2, czyli młodszego brata ich pierwszego robota.
Zakończenie serii
Na zakończenie publiczność dostała pytania od prelegentów, a w nagrodę za poprawną odpowiedź można było wygrać książki o kosmosie.
Było to drugie i zarazem ostatnie spotkanie z serii Bielany na Orbicie. Mieszkańcy pozytywnie wypowiadali się o wydarzeniu z nadzieją, że kolejne zostaną zorganizowane w przyszłości.
Przeczytaj również: Zmodernizowany stadion Hutnika od dziś otwarty